Z cyklu hiszpańskich wojaży po dłuższej przerwie ciąg dalszy…😎💃
Kąpiele w morzu w styczniu (tak tak, opisanie tego wojażu chwilkę mi zajęło…) mogłyby być wystarczającą zachętą do odwiedzenia Gran Canarii i tym samym mój opis tego miejsca mogłabym zakończyć na jednym zdaniu. Byłoby to jednak bardzo niesprawiedliwe, ponieważ wyspa ta, położona w centralnej części archipelagu Wysp Kanaryjskich, ma wiele do zaoferowania. Ze względu na zróżnicowanie geograficzne nazywana jest „miniaturowym kontynentem”, z czym mogę się zdecydowanie zgodzić, chociaż moje eksplorowanie Gran Canarii trwało niecały tydzień. 😉
Zacznę więc może od Las Palmas, które jest stolicą wyspy, a także całej prowincji. Jeśli miałabym jakoś je opisać, to powiedziałabym, że jest ono zupełnie inne niż aglomeracje europejskie. Przypomina bardziej miasta Ameryki Południowej (choć tam nie byłam, a wiedzę na ten temat czerpię jedynie ze zdjęć i reportaży), które mają bardzo nieuporządkowany, chaotyczny wręcz charakter. Jako że Gran Canaria jest wyspą bardzo górzystą, małe domki rozsiane są na wzgórzach na przestrzeni wielu kilometrów, co miejscami przypomina wręcz fawele. To wszystko, w połączeniu z zaskakującą przyrodą sprawia, że śmiało można ten krajobraz nazwać egzotycznym.
Im dalej w głąb wyspy, tym tej egzotyki jest więcej: chwilami miałam wrażenie, że znalazłam się w dżungli i to dżungli bardzo górzystej. 🌱🌴🌵Środek Gran Canarii to bowiem idealne miejsce na trekking, a najlepszym chyba pomysłem jest zdobycie Roque Nublo, drugiego pod względem wysokości szczytu na wyspie. Oprócz faktu, że roztacza się z niego przepiękny widok (przy dobrej pogodzie widać nawet morze), jest to miejsce ważne ze względów historyczno-kulturowych. Na szczycie góry znajduje się bowiem święta skała (czy też raczej skały) Guanczów, czyli pierwotnych mieszkańców Wysp. Ludność ta, pochodząca od Berberów zamieszkujących Afrykę Północną, wyginęła po opanowaniu Kanarów przez Hiszpanów pod koniec XV wieku. O jej kulturze wiadomo niewiele, jednak bezsporne jest, że różniła się ona znacznie w zależności od wyspy. I tak, różne były systemy sprawowania władzy (władza wybieralna lub dziedziczna), stosunki społeczne (monogamia i poligamia), a także wierzenia. To, co szczególnie zapamiętałam, to fakt, że Guanczowie często mumifikowali zwłoki – świetnie zachowaną mumię można oglądać na przykład w Muzeum Archeologicznym w Madrycie.
Jadąc dalej na południe, krajobraz Gran Canarii zdecydowanie się zmienia – przypomina on górzystą półpustynię, a nawet pustynię. W Maspalomas podziwiać można wielkie wydmy, które są nie lada atrakcją, bo można z nich nawet zjechać, jak na zjeżdżalni.🤩 Niestety, jest to też obszar bardzo turystyczny, a wszechobecne hotele-molochy naprawdę straszą…
Jak to u mnie, wzmianka literacka być musi.✒️ Podróżując po centralnej części wyspy zawitałam przypadkiem (bo kierowca, który okazał się zresztą Szwajcarem o imieniu Adolfo, postanowił pokazać nam kilka ciekawych miejsc – oto zalety autostopa) do najwyżej położonej wioski na Gran Canarii – Artenary. A tam znaleźć można pomnik Miguela de Unamuno, hiszpańskiego pisarza i filozofa, z pochodzenia Baska. Należał on do tzw. „pokolenia 1898” (podobnie jak wspomniany we wcześniejszym poście Antonio Machado), które doświadczone zostało klęską Hiszpanii w wojnie z USA oraz utratą kolonii. Nastrój utworów twórców tego nurtu jest raczej refleksyjny, pesymistyczny, a także skłaniający do szukania odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania filozoficzne. Sam Unamuno odwiedził Gran Canarię i Artenarę w 1910 roku, a pobyt ten przyniósł mu wiele inspiracji, co nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę piękną przyrodę i egzotykę tej wyspy…
Hasta luego!😊