zaufanie

powoli

podążam suwakiem w dół

 

odsłaniam

ostre przemyślenia łopatek

krągłości myśli

bladość codzienności

 

taka bezbronna prawdziwość

często nieapetyczna

 

w tym momencie

nawet lustro odwraca wzrok

 

ale nie ty

gdy podchodzisz do mnie cicho

i okrywasz ciepłym pledem

 

a ja  nieudolnie staram się

uczynić to samo

 

można współistnieć

odrębnie

być ciągłym oderwaniem

nie samemu

 

to takie piękne

 

powiedz mi

czym sobie zasłużyłam

na twoje zaufanie

 

że chcesz zapiąć ten suwak

zasłonić moje posiniaczone plecy

 

wyjaśnij mi

jeśli da się wyjaśnić

 

najgłębsze piękno

tej prostej sytuacji