Ogrom zieleni
spływa spokojnie
majestatycznie
po wzniesieniach
jak z dzbana obfitości
bez dna
rozlewa się
aż po horyzont
gdzie złota tarcza
od zarania dziejów
układa się do snu
patrzę ostatni już dzisiaj raz
na rudawą przestrzeń połonin
za chwilę
otuli ją niebiański
chłodny szal
pozwólcie mi
przykryć się nim
i zaśpiewać razem z nierzeczywistością
czułą kołysankę
dla gór
lasów
sennego świata