Na drewnianym pomoście
przykucnięty
jak największy skarb
flet trzyma w dłoniach
za chwilę przyłoży go do ust
i zacznie niespiesznie rozpływać się
muzyka
nic innego nie znajdziesz
w kwadracie szarości fotografii
monumentalnej budowli
tłumu gapiów
romantycznego krajobrazu
brak
tylko stopy
pokryte kurzem
i dziurawy kapelusz
ale czymże jest sztuka
jeśli nie
oddechem zabranym przez flet
mistrzowską kreacją z niczego
wariacją
o skrzypieniu pomostu
o poranionych stopach
o zabranym uśmiechu
w rytmie
który właśnie minął